Za oknem mamy piękne, jesienne słońce. Korzystajmy z tych cudnych dni, zanim przyjdą deszczowe, zimne i niezbyt przyjazne. Wraz z nimi pojawią się wirusy, które uwielbiają rozwijać się w wilgotnym środowisku.
Jak zadbać o odporność naszych dzieci, aby ten czas był dla nich pełen zdrowia i radości?
Przede wszystkim zadbać o odpowiednie dożywienie ich organizmów. Dzięki czemu będą silne i żadne ewentualne wirusy czy bakterie nie będą im zagrażać. Będą mogły skupić się na zabawie, nauce i rozwijaniu swoich talentów. Łatwiej im też będzie pokonywać codzienne dziecięce trudności i stresujące sytuacje, z którymi często spotykają się już w przedszkolu.
Zacznijmy więc od prawidłowego odżywiania, bo jak mówi dr Joel Fuhrman:
„Odporność na choroby to nie wynik szczęśliwego zbiegu okoliczności,
lecz rezultat odpowiednich nawyków żywieniowych”
Dzieci powinny każdego dnia spożywać wartościowe posiłki, pełne odżywczych składników.
Jeśli dieta jest uboga, to organizm nie ma siły produkować odpowiedniej ilości leukocytów, czyli białych ciałek krwi, które odpowiadają za zwalczanie różnych drobnoustrojów.
Dlatego konieczne jest włączenie do diety warzyw i owoców, które zawierają cenną witaminę C. Jesienią i zimą najlepsze są kiszone ogórki i kapusta, które dodatkowo są skarbnicą bakterii probiotycznych. Najlepsze oczywiście są te zrobione w domu, a jeśli je kupujemy, to zwracajmy uwagę na to, żeby były kiszone, a nie kwaszone czy konserwowe.
Wiemy już, że odporność bierze się z brzucha, o czym pisałam tutaj, więc dlatego ogromnie ważne jest, żeby jelita zasiedlone były dobrymi bakteriami, które będą chroniły przed różnymi patogenami.
Moja mała córeczka uwielbia np. wodę z kiszonych ogórków, ale wiem, że nie każde dziecko będzie tym pomysłem zachwycone. Dlatego ważne jest stosowanie dobrych probiotyków (nie tylko po antybiotykoterapii), najlepiej mających w swoim składzie prebiotyki, które są dla nich pożywką.
Probiotyki mogą być stosowane powyżej 3-ciego roku życia dziecka, aby do tego czasu dać mu szansę wytworzyć swoją własną florę bakteryjną.
Oprócz witaminy C i probiotyków, warto wprowadzić do dziecięcej diety produkty bogate w:
- witaminę A, która zapobiega zakażeniom, (marchew, dynia, morele, brzoskwinie)
- witaminy z grupy B, które wzmacniają organizm (brokuły, zielonolistne warzywa, jajka, ziarna zbóż, pyłek pszczeli, orzechy)
- żelazo (pokrzywa, zielona pietruszka, jajka, awokado, czerwone mięso, wątróbka, brokuły)
- magnez, którego brak może objawiać się tym, że dziecko nie chce się uczyć, z trudem zapamiętuje materiał lekcyjny, często też ma mrowienie w nogach i rękach, zawroty głowy, trudności w zasypianiu, odczuwa ciągły niepokój i lęk, może wystąpić przyspieszenie pracy serca.
Magnez znajdziemy w mięsie, rybach, kakao, orzechach, jajkach, brązowym ryżu. - cynk, którego brak wiązany jest z nadpobudliwością (pestki dyni, jajka, groch, fasola, ostrygi)
- kwasy tłuszczowe omega-3, których brak wiąże się z problemami z zachowaniem, uczeniem się i zdrowiem. Znajdziemy je w rybach z dobrego źródła, oleju lnianym nieoczyszczonym, siemieniu lnianym, zielonolistnych warzywach.
Ważne, żeby dieta była urozmaicona, pełna naturalnych i odżywczych produktów, a pozbawiona produktów wysoko przetworzonych, jak np. gotowe płatki śniadaniowe zalane mlekiem UHT czy drożdżówki popijane jakimś kolorowym napojem, tak często widziane na szkolnych korytarzach.
Zachęcajmy dzieci do naturalnych płatków zbożowych (np. domowa granola w połączeniu z naturalnym jogurtem jest przepyszna!), kaszy jaglanej, gryczanej, komosy ryżowej, orzechów, pestek dyni i słonecznika (np. podjadanych przy komputerze), warzyw i owoców.
Wybierając np. naturalne płatki zamiast wysokoprzetworzonych, pełnych cukru i różnych dodatków, pomagamy dzieciom utrzymać stabilną energię, ponieważ z takich produktów cukier uwalnia się stopniowo do krwi i utrzymuje się na stałym poziomie nawet do trzech godzin.
Nie jest to łatwe. Sama mam trójkę dzieci, więc coś o tym wiem 😉 Wiem też jednak z doświadczenia, że warto dzieciom uświadamiać, jaka żywność jest zdrowa i dlaczego, a jakich produktów najlepiej unikać. Dzieci są bardzo mądre i same wyciągną wnioski z tego, co do nich mówimy.
Jeszcze ważniejsze jest jednak to, co sami robimy, bo dzieci są doskonałymi obserwatorami.
Ostatnio byłam świadkiem „rozmowy” mojej córci z misiem:
Wiesz misiu, jeśli zjesz to warzywko, to będziesz zdrowszy, a potem będziesz mógł nawet zjeść czekoladkę 😉
Jeśli nie mamy pewności, czy w codziennej diecie dostarczamy dziecku odpowiednią ilość substancji odżywczych, niezbędnych do jego rozwoju, to dodajmy dobrą, przemyślaną suplementację, która uzupełni ewentualne niedobory.
Moja córcia stosuje Pinky – produkt witaminowo-mineralny, który wzmacnia odporność, wspomaga i reguluje metabolizm młodego organizmu.
Oprócz zdrowego odżywiania, warto oczyszczać organizm dziecka, bo toksyny mogą skutecznie osłabiać działanie układu odpornościowego i upośledzać funkcjonowanie wszystkich komórek.
A jak rozpoznać, czy dziecko jest zatrute toksynami?
Mogą wystąpić u niego takie objawy jak:
brak koncentracji, nadpobudliwość, zaburzenia pamięci, wysypka, trądzik, nagłe wybuchy gniewu lub płaczu.
Pamiętajmy też o nawadnianiu organizmu. Zwłaszcza zimą, kiedy przegrzane kaloryferami powietrze wysusza śluzówkę nosa i gardła, a wtedy staje się ona bardziej podatna na zakażenia.
Oczywiście najlepiej pić czystą, ciepłą wodę i do takiej warto dziecko zachęcać.
Ogromnie ważna jest również aktywność fizyczna.
Badania potwierdzają, że wysiłek fizyczny uodparnia na stres, poprawia samopoczucie i zapewnia dobry sen.
Podczas uprawiania sportu, zwłaszcza na świeżym powietrzu, znacznie wzrasta skuteczność działania komórek układu odpornościowego, bo dotleniony organizm łatwiej radzi sobie z infekcjami.
Nie musi to być od razu jakiś konkretny sport, wystarczy choćby zwykły, codzienny spacer, niezależny od pogody.
Pamiętajmy tylko, żeby dzieci ubierać odpowiednio do panującej aury. Najlepiej na cebulkę, żeby można było ściągnąć wierzchnią warstwę, gdy dziecko np. biega.
Warto również hartować metodą ciepło-zimno. Gwałtowne zmiany temperatury uczą organizm, jak ma sobie radzić ze zmianą pogody.
A jeśli nie możemy wyjść z domu, bo jest np. silny wiatr, ulewny deszcz czy wielki mróz, to warto porządnie przewietrzyć mieszkanie, bo już samo to wpłynie pozytywnie na samopoczucie dziecka.
A jakie Wy macie sposoby na wzmocnienie organizmu dziecka?
Źródła:
„Po odporność do szkoły?” Zdrowie i sukces wyd.specjalne nr 6, luty 2009
www.lorencmedical.com