Mówią, że wszystkie choroby zaczynają się w jelitach. Zgadzacie się z tym?
To, że od stanu jelit zależy nasza odporność to już wiemy. W jelitach znajduje się przecież 70% komórek odpornościowych, o czym pisałam już tutaj: http://bit.ly/2fMfgRn
A wiedzieliście, że znajduje się tam aż 100 milionów neuronów? Czyli mniej niż w mózgu, ale więcej niż w rdzeniu kręgowym czy obwodowym układzie nerwowym?
Odkrył je dr Michael D. Gershon profesor wydziału Anatomii i Biologii Komórki, z Columbia University Medical Center, twórca terminu „drugi mózg” (napisał też książkę pod takim tytułem).
Okazuje się, że jelitowy układ nerwowy (wewnętrzne unerwienie jelita), jest ściśle powiązany z mózgiem i jest drugim, samodzielnym centrum dowodzenia, odpowiedzialnym nie tylko za trawienie, prawidłową perystaltykę jelit czy przyswajanie składników odżywczych, ale również za reagowanie na stres, sprawdzanie stanu bariery ochronnej organizmu przed mikrobami i podnoszenie alarmu w przypadku zagrożeń.
Oba te układy nerwowe nieustannie przesyłają sobie sygnały za pomocą nerwu błędnego. Badania pokazały, że ze wszystkich impulsów nerwowych przebiegających nerwem błędnym, 90 % biegnie od jelit do mózgu, a tylko 10 % odbywa drogę odwrotną. Czyli mózg jest wprost bombardowany informacjami z jelit!
Co to oznacza? Dla lekarzy, którzy do tej pory myśleli, że to stres czy stany depresyjne wpływają na uszkodzenia i choroby jelit, teraz coraz bardziej dochodzą do wniosku, że to stan jelit przyczynia się do tego, że mamy np. depresję czy stany lękowe!
I to rzeczywiście się sprawdza, bo gdy zapytamy ludzi zmagających się z depresją, czy mieli wcześniej problemy z jelitami, to często odpowiadają, że tak.
Może to też działać oczywiście w drugą stronę, czyli jeśli mamy zły nastrój, jesteśmy smutni lub zestresowani i trwa to dłuższy czas, wówczas w jelitach mogą tworzyć się stany zapalne, a wraz z nimi np. biegunka czy w późniejszym czasie wrzody.
Wynika z tego, że niezależnie od tego czy nam się to podoba, czy nie, to co się dzieje w naszych brzuchach ma bezpośredni wpływ na pracę naszego mózgu.
Porozmawiajmy zatem o jelitach.
Czy wiecie, że gdybyśmy je wyprostowali i naciągnęli, to miałyby ok. 7 km długości? A po rozłożeniu miałyby powierzchnię wielkości kortu tenisowego? To ogromna powierzchnia, która spełnia bardzo ważną rolę w organizmie, bo dzięki niej wchłaniamy potrzebne dla naszego zdrowia składniki odżywcze, ale nie tylko.
W błonie śluzowej jelita cienkiego jest np. wytwarzana większość serotoniny (badania mówią, że nawet 90%), czyli naszego hormonu szczęścia. Następuje tu również częściowa konwersja hormonów tarczycy z T4 na formę aktywną T3, a do tej operacji potrzebny jest enzym zwany sulfatazą, który jest wytwarzany przez bakterie przewodu pokarmowego. I o nie właśnie musimy zadbać, jeśli chcemy być zdrowi.
Czy wiecie, że już w momencie narodzin, podczas porodu siłami natury dostajemy od matki porządną dawkę dobrych bakterii? Niestety, przy cesarce dziecko jest pozbawione tej możliwości, a wręcz wtedy jest zasiedlane przez złe bakterie, takie jak np. gronkowce, które są rozpowszechnione w szpitalach. Takie dzieci są narażone na większe ryzyko astmy, alergii, cukrzycy i innych chorób autoimmunologicznych.
Gdy niemowlę jest karmione piersią, to pożyteczne bakterie namnażają się w jego organizmie już po kilku dniach. Dzieje się to m.in. dzięki temu, że dostaje w mleku mamy dużą liczbę oligosacharydów, które dbają o prawidłowe odżywianie jego dobrych bakterii, zwłaszcza z rodzaju Bifidobacterium.
Dlatego właśnie dzieci karmione piersią, są bardziej odporne i mniej narażone np. na biegunki zakaźne, wywoływane przez rotawirusy.
W wieku ok. 3 lat mamy już niemal w pełni ukształtowaną florę bakteryjną i bardzo podobną do takiej, jaka jest u człowieka dorosłego.
Natomiast jakie bakterie będą zamieszkiwać w naszym organizmie, aż do naszej śmierci (umierają wraz z nami) zależy już tylko od nas.
Mamy wiele typów bakterii, które zamieszkują różne tereny naszego organizmu. Bakterie tlenowe, np. gronkowce i maczugowce dobrze czują się na skórze, drogach moczowych i w nosie, a beztlenowe zamieszkują nasze jelita i to od nich właśnie w znacznej mierze zależy nasze zdrowie.
Ile mamy bakterii flory jelitowej?
Wikipedia podaje, że: „W ludzkim przewodzie pokarmowym egzystuje ogromna liczba mikroorganizmów w ilości od 106 do 1012 w 1 g treści, w zależności od odcinka. Największą aktywność, liczebność i zróżnicowanie wykazuje mikroflora zamieszkująca jelito grube. Szacuje się, że występuje tam od 500 do 1000 gatunków należących do 45 rodzajów i 17 rodzin drobnoustrojów, które stanowią 80% suchej masy kału”.
Okazuje się, że jeśli wszystkich komórek w naszym organizmie mamy ok. 10 bilionów, to bakterii jelitowych mamy 10 razy więcej! Czy warto więc o nie zadbać?
„Jesteś tak zdrowy jak twoje bakterie w jelitach”
Dr Robynne Chutkan
Co potrafią bakterie jelitowe?
- Pomagają w trawieniu
- Neutralizują związki rakotwórcze
- Modulują geny – mogą włączać i wyłączać poszczególne geny, wpływając na to, czy faktycznie rozwinie się choroba, na którą mamy predyspozycje genetyczne!
- Syntetyzują witaminy z grupy B i witaminę K (w tym również ważną dla nas K2)
- Pomagają nam wchłaniać składniki odżywcze, np. wapń i żelazo
- Tworzą krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, które mogą być wykorzystane jako źródło energii, mają właściwości przeciwzapalne i przeciwnowotworowe
- Utrzymują równowagę pH – pomagają zapobiegać infekcjom kobiecej pochwy
- Wytwarzają enzymy trawienne
- Obniżają stężenie cholesterolu
- Uszczelniają komórki nabłonka jelitowego
- Wydzielają związki o działaniu bakteriobójczym
- Zapobiegają reakcjom alergicznym
- Wypierają szkodliwe drobnoustroje, dzięki temu zachowują zdrową równowagę
- Mogą wywoływać niedożywienie lub przeciwnie – otyłość! (potwierdzają to badania na myszach, którym przeszczepiono mikrobiom od innych osobników)
Niestety bardzo łatwo jest zniszczyć nasze dobre bakterie:
- Przetworzoną żywnością, zwłaszcza nadmiarem cukru (można stosować prawdziwy miód), który karmi drożdżaki i inne drobnoustroje chorobotwórcze, a także glutenu i wyrobów mlecznych
- Antybiotykoterapią
- Niedostarczaniem błonnika
- Paleniem tytoniu
- Częstym spożywaniem alkoholu (już jedna porcja alkoholu dziennie skutecznie zakłóca rozwój dobrych bakterii)
- Stresem (badanie z Ohio State University wykazało, że stres wpływa na wytwarzanie śluzu w żołądku, co zmienia skład i ilość bakterii jelitowych)
Czym możemy wspomóc rozwój naszej dobrej mikroflory?
- Odpowiednim pożywieniem (kiszona kapusta, kiszone ogórki, barszczyk i żurek domowej roboty, zielone banany, płatki owsiane, warzywa, owoce, rośliny strączkowe, cebula, czosnek, por, szparagi)
- Kontaktami z brudem i zarazkami (pisałam o tym tutaj: http://bit.ly/2fnPJLZ). Dzisiaj dzięki temu, że mamy aż za bardzo czysto w domach, niszczymy sobie przy okazji nasze dobre bakterie
- Nienadużywaniem antybiotyków, które niszczą wszystkie bakterie – te złe i dobre, a odbudowanie tych dobrych trwa potem przynajmniej pół roku, a nawet dłużej
- Technikami relaksacyjnymi, które pomagają niwelować stres
- Ćwiczeniami fizycznymi stymulującymi perystaltykę jelit, która zapewnia przesuwanie się treści pokarmowej i może zapobiegać przerostowi bakteryjnemu jelita cienkiego
- Dobrą suplementacją (probiotyki) – zwłaszcza po kuracji antybiotykowej, ale nie tylko. Warto je stosować także wtedy, gdy spożywamy mięso masowej produkcji, które jest naszpikowane hormonami i antybiotykami. Wtedy, gdy nasza dieta nie jest zbyt zdrowa, czyli przeważają w niej wyroby przetworzone, mączne, słodkie, mleczne, a brakuje kiszonek, warzyw i owoców.
Warto też stosować probiotyki podczas ciąży, gdyż jak mówi lek. med. Lucyna Adamus, niewłaściwa flora bakteryjna, a co za tym idzie nieszczelność jelit powoduje, że fragmenty żywności dostają się do krwi, a wraz z nią do organizmu dziecka, które wytwarza przeciwciała. Na skutek tego po urodzeniu u karmionego dziecka występuje reakcja alergiczna. Matka karmiąca zażywając probiotyki, może zapobiec tym problemom.
Jeśli już chcemy się suplementować, to warto wybierać probiotyki z jak największą ilością kultur bakterii i różnorodności ich szczepów.
Ja stosuję i polecam probiotyki firmy Akuna, które mają bardzo wartościowy skład. Zawierają 100 miliardów kultur bakterii w jednej kapsułce (taką ilość producent deklaruje na koniec terminu przydatności do spożycia) w 13-tu różnych szczepach!
Znajdują się tutaj takie szczepy probiotyczne jak:
- Bifidobacterium bifidum
- Bifidobacterium breve
- Bifidobacterium infantis
- Bifidobacterium longum
Lactobacillus helveticus - Lactobacillus acidophilus
- Lactobacillus bulgaricus
- Lactobacillus casei
- Lactobacillus fermentum
- Lactobacillus plantarum
- Lactobacillus rhamnosus
- Lactococcus lactis
- Streptococcus thermophilus
Mogą być stosowane przez wegetarian, ponieważ kapsułka jest zrobiona z celulozy, a nie z żelatyny.
I co ważne – zawierają również prebiotyki (fruktooligosacharydy i inulinę), które odżywiają nasze dobre bakterie i dbają o to, aby żyły długo 🙂
A jak jest u Was? Dbacie o kiszonki w codziennej diecie czy stosujecie probiotyki?
—-
Jeśli Cię zainteresował ten produkt, to zapraszam tutaj:
https://akuna.pl/r/cCQG+gDesGAR0S7BAZ4yT2/oHyrFRxeJ6RmfyfJxnr0=?redirect=wsparcie-odpornosci/39-akupro.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Flora_bakteryjna_jelita
http://www.newsweek.pl/nauka/twoj-drugi-mozg,54470,1,1.html
Robynne Chutkan “Dobre bakterie”
dr Dean Ornish “Spektrum”